czwartek, 26 marca 2015

Odnajdź w sobie naiwne dziecko - Arkady Gajdar "Timur i jego drużyna" 30 lat później

Autor: Arkady Gajdar
Tytuł: "Timur i jego drużyna"
Przełożyła: Danuta Wawiłow
Ilustrował: Zbigniew Łoskot
Wydawnictwo: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1982. Wydanie XVIII.
Liczba stron: 96
Wiek dziecka: 8 - 12 lat

Kiedyś - lektura dla klasy V szkoły podstawowej


"Timura i jego drużynę" znam, jak większość ludzi z pokolenia 40+, ze szkoły podstawowej. Jakiś czas temu przypomniała mi o niej Ina. A potem znalazłam tę książkę na bookcrossingowej półce w firmowej stołówce i zabrałam ze sobą.
Podążając za ciosem i kontynuując temat lektur wojennych, postanowiłam przybliżyć Większemu K. jak wyglądały (mniej więcej) czasy wojny w Związku Radzieckim (dla dziecka w wieku 7 lat to Rosja). Spędziliśmy więc wspólnie kilka wieczorów na czytaniu książki Arkadego Gajdara.

Pamiętałam dość ogólnie zarys akcji: grupa chłopców pod wodzą szlachetnego Timura pomaga ludziom we wsi. Powrót do fabuły po 30 latach od jej pierwszej lektury okazał się przejściem na drugą stronę lustra. Czytając ją dziecku zaczęłam się mocno zastanawiać, co tak naprawdę opisuje Gajdar. Na końcu książki mamy podpis "1940", trwają wakacje, mężczyźni znajdują się na froncie,  gdzieś trwa wojna, mowa jest o tym, że ktoś "zginął na granicy", następuje mobilizacja kolejnych młodych mężczyzn (wujka Timura). Co to za wojna? Dotychczas żyłam w głębokiej nieświadomości i przekonana byłam, że mowa jest o II wojnie światowej, a akcja faktycznie toczy się w 1940 roku, ale dzięki odnalezieniu tego wpisu:

http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=73459

i zawartej w nim dyskusji, otworzyły mi się oczy.
Wybrzmiewające słowa "Wszyscy dowódcy mają żelazny nakaz, aby pędzić nas z frontu na łeb na szyję..." naprawdę wyjątkowo mnie zastanowiły podczas czytania. "Coś tu nie gra... O co chodzi?", pytałam sama siebie i ciekawość ta poprowadziła mnie w zaskakującym kierunku.
Dla tych co niechętnie odwiedzają załączone linki wyjaśnienie: tak naprawdę w tle mamy wojnę japońsko-rosyjską, a wuj Timura dostaje mobilizację na mający nadejść atak na Polskę, bo opowiedziana historia toczy się nie w 1940, lecz 1939 roku...

Dla bardziej zaciekawionych tematem, polecam interesującą analizę w Kompromitacjach [klik], którą znalazłam kierując się podczas poszukiwań kluczem geograficznym. W tekście "Timura" mowa bowiem o świętowaniu rocznicy zwycięstwa nad jeziorem Hassan. Co to oznacza?

Warstwa historyczna i antypolska wymowa jest przemycona ledwie epizodycznie i do wychwycenia tylko przez w miarę wnikliwych i uważnych czytelników. Powojenna propaganda zrobiła z "Timura i jego drużyny" utylitarną opowiastkę o potrzebie szlachetnego czynu społecznego. Bardzo pouczający przykład dla młodych pokoleń, prawda?  Z czasów dzieciństwa pamiętam nawet audycję telewizyjną z "Niewidzialną ręką" jako wzór godny naśladowania...

Jeśli chodzi o sam proces czytania opowiadania dziecku, to jest ona napisana dość łatwym językiem, ale z uwagi na zawoalowaną historię w tle, wyczuwalne niedomówienia i przemilczenia jest trochę zawiła. Opowiadanie jest też zaskakujące dla współczesnego dziecka (i dorosłego), które słyszy, że 12 letnia dziewczynka wybiera się w środku nocy motorem do Moskwy. Cóż takie to były czasy i takie możliwości.


Recenzja bierze udział w następujących wyzwaniach:
- Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko - odsłona III";
- Basi Pelc "Rosyjsko mi!"
- Edyty "W 200 książek dookoła świata - edycja II - 2015".


P.S. Magdę przepraszam za sparafrazowanie tytułu Jej wyzwania :)

5 komentarzy:

  1. Zupełnie nie pamiętam treści książeczki, a mam w domu dwa egzemplarze.
    Pamiętam, że na rosyjskim był "Timur i jewo kamanda" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz,a ja ją zapamiętałam całkiem nieźle.
      Z kamand, to ja znam: Kamande Pinka Fłojda ;-)

      Usuń
  2. Timura nie znam.
    Nie czytam tak wnikliwie książek, jak Ty i nie dociekam szczegółów, ale z przyjemnością przeczytałabym o bezinteresownej pomocy bliźnim.
    Ja dzisiaj czytałam książkę, w której bohaterowie (12-sto i 14-sto letni) polecieli sami samolotem za ocean, więc jazda na motorze to nic wielkiego :p

    P.S. Nie masz za co przepraszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z punktu widzenia bezinteresownej pomocy Timur jest bardzo fajnym przykładem.
      Widziałam Twoją lekturę i to chyba coś dla starszego Karolka :-)
      P.S. Wolałam Cię przeprosić, bo mogło to zabrzmieć niezbyt grzecznie...

      Usuń
  3. Kurcze, pamiętam tę książkę z okładki i wiem, że ją też kiedyś czytałam. Ale nie wiedziałam, ba, wcale nie pamiętałam, że może się tyczyć takich tematów! Dziś nastolatka sama na motorze to byłby jakiś kosmos :).

    OdpowiedzUsuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...