poniedziałek, 5 listopada 2012

Chorowanie

Właśnie popłaciłam rachunki. Zajrzałam też na strony blogów Da Capo i Chustki.

Moją inspiracją do pisania było motto z tego pierwszego. Bardzo głęboko zapadły we mnie te słowa, a impuls dało siedzenie w domu z powodu chorób chłopaków. Olkowi po miesiącu kataru i kaszlu wykluło się zapalenie oskrzeli, a następnego dnia jechałam już z Karolkiem do lekarza. Diagnoza: "początek oskrzeli". K. właśnie jest w trakcie brania drugiego antybiotyku, bo pierwszy nie zadziałał.
Przy okazji Zaufany Pan Doktor osłuchiwał też mnie, no i z opieki zrobiło się chorobowe. Przez tydzień leczyłam się ACC i witaminą C w dawce 1000 mg, potem włączyliśmy nebulizacje. W końcu przy trzeciej wizycie orzekłam stanowczo, aczkowiek starając się nie naruszyć autorytetu lekarskiego, że bez antybiotyku nie będzie lepiej. I że proszę o KONKRETNY antybiotyk. W czwartek mam wracać do pracy, jest już o wiele lepiej.
Ale powróćmy do sedna sprawy. Blog Chustka znalazłam przypadkiem na 20 dni przed odejściem Autorki.
Trafiłam tam zainteresowana reklamą artukułu "Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci". Odsyłano do rozmowy i do tego bloga. Zaczęłam czytać i czekać na kolejne posty. Czułam zbliżający się koniec, pomimo informacji o dobrych wynikach krwi. Te długie momenty zapadania w sen nie dawały mi spokoju.
Nie mogę już nic więcej napisać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...